Dzisiaj moja pierwsza ikona, którą skończyłam.
Pierwsza zaczęta jest jeszcze zaczęta :) Niestety chęć malowania mnie napadła
w czasie, kiedy ja miałam tylko deskę sosnową...i zrealizowałam tę chęć na swoje utrapienie...
Jest to moja interpretacja XVII wiecznej białoruskiej ikony - The Virgin Hodigitria of Jerusalem
...a tutaj dokładnie widać to moje utrapienie...zła deska, zły podkład, złe traktowanie na jednej z wystaw
i w związku z tym farba zaczęła się łuszczyć... ( dopóki ikona była u mnie na ścianie i noszona osobiście na wystawy - nic się nie działo...)
Może ktoś ma jakiś sposób, żeby ją uratować?
Witaj! Ikona piękna!!!!Pozdrawiam cieplutko:)))
OdpowiedzUsuńpodziwiam i już :)
OdpowiedzUsuńJakiś czas u Ciebie nie gościłam i jestem zaskoczona wysypem prac, ikona mi się bardzo podoba, mi nawet nie przeszkadza że ona się połuszczyła dzięki temu tak naturalniej wygląda, jakbyś to zrobiła specjalnie by ją postarzyć. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńprezentuje sie wspaniale :)
OdpowiedzUsuńIkona wspaniała :-)
OdpowiedzUsuńPiekna ikona-może zostaw ja taka popękana-nadaje jej wiekowosci.
OdpowiedzUsuńBuziolki
piekna masz wielki talent
OdpowiedzUsuńMnie sie podoba z tym złuszczeniem:-)
OdpowiedzUsuńWŁAŚNIE, DZIEWCZYNY MAJĄ RACJĘ. ALE Z TEGO CO JA NP STOSOWAŁAM NA SWOICH IKONACH, TO MOŻESZ UŻYĆ FARB OLEJNYCH I ZROBIĆ DOMALÓWKI, DODA IM TZW. FAKTURKI....I ZABEZPIECZY DAJSZE ODPADANIE...NA KONIEC POTRAKTUJ FIKSATYWĄ. MASZ WIELE TALENTÓW!! POZDRAWIAM. I ZAZDROSZCZĘ REALIZOWANIA ZACHCIANEK....
OdpowiedzUsuńNie wiem co zaradzić, ale na pewno wiem, że podoba mi się ta ikona. Buziaki posyłam:***
OdpowiedzUsuńPrzecież to cud te łuszczenia! Przypadek sprawił, że oddycha, ma tchnienie i żyje własnym światem! Jest piękna...
OdpowiedzUsuńDziękuję dziewczyny :) Tylko obawiam się, że tych łuszczeń z czasem będzie zbyt dużo...
OdpowiedzUsuń