środa, 19 stycznia 2011

Krawcową być...

...chciałam dawno dawno temu :) ale ze względu na mój kręgosłup, a może i nie tylko :) rodzice mi to delikatnie wyperswadowali :) ...bo to ciężka praca fizyczna, albo że z takim świadectwem do krawieckiej ?... więc poszłam do szkoły, po której mam pracę ciężką psychicznie! Czy lepiej ? nie wiem...
Ale dlaczego taki wpis? Otóż dlatego, że szyłam dzisiaj...na maszynie...woreczek :) na wymiankę styczniową  w Szufladzie w stylu retro :) Udało mi się być wylosowaną :)
Uszyłam! ale bez prucia się nie obeszło :) a i maszyna mnie niekoniecznie chce słuchać...Wymyśliłam sobie, że zastosuję ścieg bieliźniany ( ponieważ "owerloku" nie posiadam ) - uczyli mnie tego ściegu w podstawówce! Chyba nauczyli...tylko jeszcze trzeba przy szyciu myśleć! dlatego to prucie...ale efekt końcowy może być. Moja para z tej wymianki to Alergia - mam nadzieję, że jak to kobieta przeczyta, to się nie przestraszy :))) Z wiadomych względów zdjęcia na razie nie będzie. Pomyślałam, że muszę sobie też podobnych woreczków naszyć na różne rzeczy...
A tak przy okazji tego szycia przypominały mi się różne zabobony związane z szyciem :) , np., że między Świętami Bożego Narodzenia, a nowym rokiem nie można niczego starego szyć czy łatać, ponieważ zaszyje się zwierzakowi ( tu chodzi o wiejskie życie) jakiś otwór ( gębowy czy ten drugi) i ulęgnie się niepełnosprawne...albo, że jak krawcowa zostawiła fastrygę w nowo uszytym ubraniu, to nie jest zadowolona z zapłaty. Zawsze jak ukłułam się igłą, to mi mówili, że będę dobrą krawcową...a potem wymyślili, że to nie dla mnie zajęcie :) Zapewne jest takich więcej powiedzonek... Jak ktoś tu zabłądzi na mój blog i to przeczyta, to może się podobnymi, zasłyszanymi historiami podzieli :) Zapraszam :)
Pozdrawiam,
A

6 komentarzy:

  1. Początek Tego Twojego postu, to jakby żywcem i moje życie opisuje. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. WIELE SŁYSZAŁAM RÓŻNYCH POWIEDZONEK U MOJEJ BABCI, KTÓA BYŁA KRAWCOWĄ . NAPATRZYŁAM SIE A I TEŻ NASŁUCHAŁAM RÓŻNYCH OPOWIEŚCI, BO UCZENNIC MIAŁA ZAWSZE SPORO, A I PRZYCHODZIŁY Z OSIEDLA tzw BABY NA POGDUSZKI....JAK W MAGLI CZASEM BYŁO.
    A CO DO POWIEDZONEK , TO np. NIE PRZYSZYWAJ NA SOBIE GUZIKA BO ZASZYJESZ ROZUM....I TRZEBA BYŁO PALUSZEK DO BUZI WŁOŻYĆ...HAHAHA dzięki za wspomnnienia któe znów mnie ogarnęły....pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. oj szycie to zapewne trudna sprawa ja to bym nie umiala nic zobic ale jesli to lubisz to czemu nie spróbować nigdy nie jest za pózno na nowe umiejętności,w koncu człowiek uczy się całe życie, pozdrrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie nie przestraszyłam się bo sama nie często sięgam po maszynę i boję się mocno czy spodoba Ci się to co zrobiłam. Jeśli chodzi o zdjęcia to zawsze wysyłałam swoje zdjęcie ale zdarzały się też pary czyli moja praca i ta którą dostałam na wymianę.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak miło u Ciebie :)
    Nigdy się nie ukłułam igłą i teraz wiem, dlaczego ze mnie taaaaaka żadna krawcowa:((
    pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny na moim blogu
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  6. Janeczkowo- o, to jest nas już dwie :)-
    CELTIC- dziekuję za powiedzonko :)i wspomnienia
    Wiolcia- masz rację,jeśli chodzi o to że nie za późno, Ty też możesz :)
    Alegria- spodoba się na pewno, bardzo lubię jak inni coś dla mnie zrobią!Doceniam czyjąś pracę...ale widzę, że mamy podobne wątpliwości:)
    Magda- dziękuję także za miłe słowa :)

    Pozdrawiam wszystkich odwiedzających

    OdpowiedzUsuń