wtorek, 31 sierpnia 2010

Kiedy jestem naprawdę szczęśliwa?

 Ten post jest odpowiedzią na candy u Romy
...to jest jak dla mnie bardzo trudne pytanie...czy ja w ogóle pamiętam kiedy byłam naprawdę szczęśliwa? bywam szczęśliwa, ale tak naprawdę...to nie wiem...miewam małe chwile szczęścia, jak coś mi się udaje, jak coś zrobię i mi wyjdzie, kiedyś raz nawet byłam szczęśliwa tańcząc tango z facetem, który to tango potrafił naprawdę tańczyć i powiedział mi komplement, że bardzo dobrze tańczę, choć ja nigdy tanga na żadnych kursach się nie uczyłam...szczęście nie jest materialne...szczęście jest ulotne...trwa krótko...
teraz przypomniała mi się wielka radość i uczucie szczęścia, tak że mogłabym fruwać...
po odbytej spowiedzi w dzieciństwie, to było naprawdę metafizyczne...
czyli wtedy, kiedy mam czystą duszę, jestem na dodatek zdrowa, robię coś twórczego
i czuję sympatię innych (choćby).

niedziela, 29 sierpnia 2010

Zajawka :)

   Dzisiaj daję taką zajawkę zdjęciową, coś co mi przyszło do głowy,
żeby zająć dzieci na dodatkowych zajęciach :) Czy to im się spodoba?
Ano zobaczymy :) I co właściwie z tego powstanie? Jak ktoś miałby pomysł co to może być,
to niech się nim dzieli...w komentarzach
Do zobaczenia w blogach :)




czwartek, 26 sierpnia 2010

...różności...

  Ostatnio kupiłam różne różności do zabawy i zapełniania wolnego czasu :)
i stwierdzam,że pieczątki liter są niedokładne, a pieczątki w zestawach miniaturowe
( na zdjęciu wyglądały inaczej ). Tak to jest jak chce się samemu doświadczać :)
Najlepiej jak widzi się u kogoś i posłucha mądrych podpowiedzi.
W jakiś sposób na pewno będą spożytkowane te różności...
bo tyle kasy na to poszło! szok! chyba to ostatnie moje takie zakupy :)


...a zrobienie kartki jak stwierdziłam, nie jest dla mnie proste...nie znam  sposobów, tajemnic, czy jak to nazwać inaczej :) a i wyobraźnia coś szwankuje :) Wiem co mówię ... wczoraj próbowałam, przede wszystkim wyszedł mi ogromny bałagan :) a kartka taka...


...może jak na pierwszy raz ujdzie...
Dedykuję ją tym, co tej miłości potrzebują, czyli wszystkim :)
 Agnieszka

Ps. Tutaj u Alexls można znaleźć kurs wyjaśniający jak się robi takie biscornu, a tutaj u Lemonade jak zrobić kwiatek do scrapa...uuuuuu a tu w szkółce są baaaardzo ciekawe kursy :)

wtorek, 24 sierpnia 2010

...biżuteria...

   Czasami w to też się bawię, choć ostatnio coraz mniej... Ja tak mam, że próbuję różności...z różnym skutkiem :)
Nie wiem czy to dobrze? Z jednej strony tak, z drugiej niekoniecznie...ponieważ
nie doskonalę się w jednej dziedzinie, ale tak mam :) cóż poradzić?
Wydaje mi się, że już takie duszyczki na blogach widziałam z podobnymi "problemami" :)
 A oto kilka przykładów moich wytworków...oczywiście nie są jakieś tam,
są po prostu zrobione przeze mnie :) Może i popełniłam ładniejsze, ale zdjęć
nie mam.

 ...z bursztynów...


...bransoleta...


...dostojny swarovski...


...korale...


...takie jakieś...blaszki...


...piasek pustyni na pirycie...


...ciekawy cień ;) i dyndający kolczyk...


...i ja na jakichś Dniach...
te prace za mną nie są moje


Pozdrawiam, Agnieszka :)

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Odpust

  Czy pamiętacie odpusty  z dawnych czasów? Ile staganów było i jakie kolorowe!
A co tam można było znaleźć? Kolorowe wiatraczki, piłeczki na gumce wypchane trocinami, ptaszki i motyle na kółkach machające skrzydłami, korkowce, pukawki, lusterka z  Presleyem dziewczynom, a chłopcom z Merlin M. lub innymi gwiazdami, kapelusze słomkowe, biżuteria - ach jakie to było błyszczące! Wata cukrowa, lizaki przeróżne, lody wyjmowane z przenośnych lodówek z lodem w środku :) i wiele, wiele innych wspaniałości :) Dlaczego to tak cieszyło dzieciarnię? wydaje mi się dlatego, zenie mieliśmy dostępu na co dzień do takich kramów. Czekało się na sezon letni, żeby pojechać do rodziny, albo mieliśmy te atrakcje w swojej parafii :) Teraz jeśli chodzi o asortyment, to króluje tzw. chińszczyzna
i straganów coraz mniej i dzieci rozkapryszone...i my coraz starsi...

Choć w zmienionej formie, to niektóre zabawki przetrwały.




                                                                                                                                                                       
...i jeszcze to  :) Kolorowe jarmarki
w wersji Laskowskiego po latach...
 Pozdrawiam,
Agnieszka

sobota, 21 sierpnia 2010

...udało się :)

 Wczoraj marudziłam, że nie umiem wklejać na pasku informacji o candy, ale już wiem jak ( zdolna jestem :))
tylko trochę spać mi dzisiaj się chce, ale świeczka została zapalona, nie przeklinam ciemności....i jak tu nie wierzyć w chińskie ciasteczka ;D

piątek, 20 sierpnia 2010

Konfucjusz

  "Spróbuj zapalić maleńką świeczkę, zamiast przeklinać ciemności"

...oj, jaki mądry był ten Konfucjusz... :) dzisiaj w Empiku oglądałam różne książki  
i książeczki i pomyślałam sobie, że wyciągnę takie niby chińskie ciasteczko :) na chybił trafił...wyjęłam z półki dwa razy z rzędu te samą pt. "Pokochaj siebie", więc kupiłam i pierwszy cytat brzmiał jak powyżej...
Kupiłam jeszcze najnowszą płytę Toma Jonesa - lubię gościa :) a raczej jego głos...

...i kolejne candy :)
tym razem u Medżik


tam można ją znaleźć       http://be-bycitworzyc.blogspot.com/

...chyba uzależniam się powoli od candy :), a może po prostu ktoś mnie znajdzie :))) dzięki temu

niestety jeszcze nie wiem jak wkleja się na pasek informacje o candy :(
na jakimś blogu widziałam wklejone informacje w treść posta, więc i ja tak wklejam, ale muszę się dowiedzieć! To będzie moja mała zapalona świeczka w ciemności :)))


Kiedyś nazwałam to zdjęcie Anioł i diabeł...
Idę spać, bo zaraz zaczną mnie nawiedzać podobne zjawy :)
Dobranki

czwartek, 19 sierpnia 2010

...obrusek...

  Teraz pracuję nad czymś takim...co dojrzewało we mnie ok 20 lat!!! ( niestety taka stara jestem :) Dawno, dawno temu kupiłam na ciuchach próbki bordiur ( już dawno mnie to brało :) Bardzo mi się spodobały, choć nie wiedziałam w ogóle co z nich będzie...i jakieś 2 lata temu :) wymyśliłam, że uszyję obrus na moją sfatygowaną ławę. Len znalazłam u mamy, więc kupować nie musiałam :) i tak oto w te wakacje zaczęłam przymierzać się do roboty...porozkładałam na podłodze wszystkie części, przekładałam dziesiątki razy, przypinałam, fastrygowałam, ale równości nijak nie mogę uzyskać, ponieważ każda próbka ma inny wzór, ale to jak dla mnie jest właśnie fajne :) Myślałam, że może obszyję te prostokąty tasiemką, którą już kupiłam, ale zrobiło się zbyt sztywne...takie " na baczność" ...więc obdziergam tylko chyba te prostokąty dookoła i tak zostaną, takie a la naturel...
...gdyby ktoś to czytał, to by podpowiedział, a tak zostaję sama ze swoimi dylematami ...ech...:)
Niestety czas zaznaczył swoją obecność na tych bordiurach - pożółkły trochę, zwłaszcza tam gdzie były przyklejone taśmą bezbarwną. Musiałam je ścinać i zrobiły się przez to mniejsze, ale nadal mają swój urok...



...a na koniec bukiecik, do którego kwiatki zebrałam idąc spacerkiem 4 km od mojej mamy...te kwiatki rosły przy dość ruchliwej trasie...: ) i ogródka nie trzeba mieć,
żeby cieszyć się kwiatkami :) chyba pięknymi ?


Candy u Elamiki, szczegóły znajdziecie na  http://elamika.blogspot.com


Candy u Ola_83 nahttp://mojemiejcenaziemi.blogspot.com

a tutaj to co można wygrać




Pozdrawiam zabłąkanych gości, którzy trafią na mojego bloga :)

wtorek, 17 sierpnia 2010

...borówkowo cd....

...a teraz konkretnie borówki w roli głównej :)


...i czas ich przetwarzania...


...a teraz przetworki...


...niektóre są ubrane w kapturki, które własnoręcznie wykonałam :)
 tylko troszkę mało ich na razie mam, zwłaszcza dla borówek...


...i na koniec deser śmietankowo-serkowo-borówkowy :)


...i tyle na dzisiaj...
Pozdrawiam :)

...borówkowo...

Sezon na borówki trwa!  U mnie też są, choć nie z mojego ogródka 
( nie mam ogródka )...jem na surowo...przerabiam do słoiczków...obiad i deser także udało się zrobić :)
Zawsze przy tej okazji będzie mi się przypominała bajka "Na jagody"  
M. Konopnickiej:   

"...Tuż nad Bugiem z lewej strony stoi wielki bór zielony. Noc go kryje skrzydłem kruczem, świt otwiera srebrnym kluczem, a zachodu łuna złota zatrzaskuje jasne wrota. Nikt wam tego nie opowie, moje panie i panowie, jakie tam ogromne drzewa ile ptaszyn na nich śpiewa, jakie kwiatków cudne rady, jakie modre w strugach wody, jak dąb w szumach z wichrem gada, jakie bajki opowiada!...
...Teraz popłyniemy rzeką na borówki, hen daleko! Biegiem, niechaj nikt nie zwleka, tam w sitowiu łódka czeka!..."

Ileż to razy w dzieciństwie byłam w lesie, przemierzałam Bug łódką i nie tylko...? Nadbużańskie klimaty, ech!
Dzisiaj też jest tam pięknie!!!

Mielnik, widok z góry mielnickiej na Bug i lasy, w których na pewno są borówki :) i to nasze, polskie :) zwane jagodami :)


poniedziałek, 16 sierpnia 2010