poniedziałek, 29 listopada 2010

Recyklingowa czapka :)

Nie tylko ze względu na wyzwanie

recykling #1 Ki

w Art - Piaskownicy powstała ta czapka, ale także ze względu na zimę :) Miałam ją zrobić już miesiąc temu, ale wiecie jak to jest...
więc zabawa z cyklu Recykling  ( bliskie memu sercu są takie zabawy
i popieram takie pomysły :) polegała na zrobieniu czegoś ze starego swetra. To mój zsupełkowany sweter:




 do uzyskanej włóczki ze swetra dodałam taką jeszcze puchatą, którą miałam w zanadrzach swoich przepastnych szuflad :)










...a żeby czapka była ciekawsza :) dodałam swoją pierwszą wyfilcowaną broszkę - fajna zabawa  (!)
z tym filcowaniem :)

Zastanawiam się czy z reszty swetra nie zrobię kamizelki...ponieważ bardzo odpowiada mi kolor tej włóczki, ale trzeba będzie jeszcze pokombinować


Miłego tygodnia :)

niedziela, 28 listopada 2010

Powinnam grać w toto lotka ...

...czy w lotto...dlaczego tak twierdzę? ponieważ wygrałam kolejne słodkości! Niektórzy mówią, że jak się ma szczęście w jednym, to nie ma się w drugim...może
i tak jest ;) ...ale przejdźmy do szczegółów. jakiś czas temu wygrałam w Belgowie te oto piękności:

 Do wygrania była ta filcowa róża ( przepraszam za światło) w rzeczywistości wygląda znacznie lepiej - śliczna jest!

Tutaj w kolorach zbliżonych do rzeczywistych.
Normalnie kupiłam sobie trochę filcu i igły i będę uczyła się filcowania na sucho, na mokro już raz coś tam popełniłam :)

ale wracając do tematu...wspaniała HANNAH - UNE FEMME dorzuciła mi inne słodkości - dziękuję Ci KOCHANA :*** ( całusy oczywiście w noch :)

Są to śliczne korale, zresztą to widać!
Jedne już zdążyłam nałożyć :)
Były też kolczyki, ale siostrzenica mi je porwała i zdjęcia nie mam, bo siostrzenica gdzieś tam sobie fruwa...to próbne matury, to dyskoteki, to Andrzejki...ech jak to kiedyś fajnie było... :) teraz inni tego doświadczają ..
.i dobrze...niech każdy spróbuje :)










...a na koniec jeszcze taką słodziutką i milusią karteczkę dostałam! No zobaczcie sami...cudo prawda?
 ...a jak się te kocurki wpasowały w moje włóczki, z których robię czapkę :) 
Uwielbiam kartki, zbieram je od dzieciństwa. Nie jest to jakimś moim szalonym hobby, ale z każdą prawie kartką związane są wspomnienia...
Jeszcze raz dziękuję !



Mówiłam o lotto, więc trafiłam po raz kolejny ...i kolejny...i mam nadzieję, że jeszcze się mi kiedyś to powtórzy :)))
...ale obiecuję i na cały blogowy świat ogłaszam, że będę się dzieliła tym co wygrywam, a właściwie już to robię :) i dojrzewam już do myśli o zorganizowaniu takiej zabawy u siebie, ale teraz jest świąteczno - mikołajkowy natłok różnych czekoladek, cukierasów i innych , że jeszcze chwilę poczekam.

Wygrałam też piękne przydasie w Kreatywnym Zakątku
Śliczne dziękuję! :)))

Bardzo się cieszę, że mogłam już dotknąć niektórych produktów waszego sklepu...i w wolnej chwili ( choć niestety z tym u mnie na razie krucho ) usiądę i pobawię się tymi cudownościami. Nazywam to zabawą, ponieważ jeszcze tak naprawdę nie robiłam fachowej Kartki, a ni notesika...wszystko przede mną :)   tak były zapakowane




..a tutaj widać co wygrałam

Dziękuję!
Sprawiliście mi radość i nie tylko mi...









Ciąg dalszy nastąpi :))) Pozdrawiam niedzielnie i zmykam na Zaduszki Kulturalne, które dzisiaj się odbywają w naszej miejscowości z inicjatywy P. Marioli :)

piątek, 19 listopada 2010

Wyzwanie # 11

Na wyzwanie w Szufladzie powstał dzisiaj ten ptaszek, który zawiśnie na choince w tym roku. Lubię zabawki wykonane własnoręcznie przez domowników. Miało być przez różowe okulary. W rzeczywistości jest, gorzej na zdjęciach :) na jednym za jasno, na drugim za ciemno...


















Pozdrawiam bardzo wieczorowo :)

wtorek, 16 listopada 2010

Uwielbiam chabry :)

   w 1992 roku namalowałam te oto chabry w/g I. Levitana  (... jednego z najdoskonalszych pejzażystów rosyjskich XIX wieku. Autor, dzięki niezwykle głębokiemu odczuwaniu natury, tworzył subtelne i nastrojowe pejzaże, które nadal zachwycają swą prostotą i urokiem...) moje malunki mają się nijak do pierwowzoru, ale musiałam to popełnić :)
...malowałam nie na płótnie, a na dykcie
 ( o zgrozo! )

Ten post napisałam, ponieważ w jednym z blogów pisaliśmy skąd nazwa naszego bloga... u mnie właśnie dlatego :)

 Pozdrawiam wszystkich, którzy tutaj zabłądzą :)

sobota, 13 listopada 2010

Ciasteczka szczęścia i jabłuszka w/g Ushii

    Już około 2 miesiące temu zrobiłam foremkę do ciasteczek w/g Ushii, a wczoraj zmobilizowałam się w końcu i upiekłam te ciasteczka ( przepis zapożyczony oczywiście z ushiilandi, szukaj - tutaj ) Dziękuję za udostępnienie takich pyszności :) Jedno tylko mi się nie zgodziło...otóż...  mi zajęło jednak trochę czasu wyprodukowanie ich :) ale zapewne dlatego, że bardzo rzadko piekę :) Przy okazji powstały wzory moich "ciasteczek szczęścia" :) Niestety nie zrobiłam dokładnego zdjęcia, ale gdzieś możecie je znaleźć pomiędzy jabłuszkami. Zachęcam do skorzystania z tego przepisu, ponieważ ciasteczka są super i zabawa przednia :) Musimy mieć tylko chęci, odpowiednie produkty, trochę czasu i dobrze by było postarać się o pomocników :)

A oto ciasteczka w kilku odsłonach : 

 



 ...i na koniec murzynek, ale nie dlatego ciemny jest, że przypalony, ale że światła było brak, a teraz ciasteczek jest brak, więc zdjęć lepszych nie będzie ;)






Wirtualnie życzę smacznego :)

p.s. Pan Blogger mnie dzisiaj nie słucha zdjęcia odwraca, nie chce zrobić  odstępów między zdjęciami....trudno zostawię tak jak jest.
Pozdrawiam :)

czwartek, 4 listopada 2010

żmijki :)

  Ze względu na wyzwanie w art - piaskownicy
pokazuję dzisiaj moje leciwe już kapciochy - żmijki :) 






.





 Wydziergane są na drutach. Bardzo je lubię, ponieważ są wygodne, lekkie i ciepłe.








 Pozdrawiam :)

poniedziałek, 1 listopada 2010

narada Mikołajów, wspomnienia i wyzwanie #10 w Szufladzie

  Jutro jeszcze Zaduszki...ale u mnie już Mikołaje się naradzają :) 
Dlaczego tak wcześnie?  Otóż ze względu na wyzwanie #10 w Szufladzie pod hasłem Smaki dzieciństwa. 
Każdy z nas miał ich mnóstwo! ( tak myślę ), np. moje smaki te 
co przychodzą mi teraz do głowy: niepowtarzalny smak babcinego chleba :), smak miodu z woskiem, który dostawałam od dziadka przed odwirowywaniem  ramek...to były takie odkrojone kawałki wosku z miodem, które potem się ssało, żeby wydobyć te słodkości :) smak świeżego miodu ze świeżym białym serem mamy...zapach lata, pszczoły nadeptywane bosymi stopami...opuchnięte i swędzące ;) ale ...bieganie po trawie na bosaka...zabawy z kolegami aż do zmroku...mnóstwo zabaw! Cotygodniowe wyjazdy do dziadków i  wiążąca się z tym przeprawa przez Bug...łódką, po lodzie pieszo, samochodem :)
na ramionach  taty... w tzw, wpław :) łódką między krami...oj było tego...
 
...ale dlaczego Mikołaje? Otóż dlatego, że moje najwcześniejsze 
wspomnienie wiąże się z przebranym tatą za Mikołaja. Pamiętam jak stoję za plecami mamy i ten Mikołaj był taki duuuuży i taki dziwny i bałam się i ponoć płakałam, ale przyniósł wtedy super prezenty jak na tamte czasy! Brat dostał taką mała drewnianą gitarę z prawdziwymi strunami :)  Może pamiętam to ze względu na emocje , może przypominające opowieści mamy, która ponoć nie mogła powstrzymać się od śmiechu jak zobaczyła  tak dziwacznie przebranego tatę...Fakt jest taki, że pamiętamy i przypominamy sobie to w kolejne rocznice Świąt Bożego Narodzenia. Trochę przyśpieszyłam nastrój świąteczny, ale cóż poradzę u mnie to jest najwcześniejsze wspomnienie  :) ...a że kupiłam niedawno wyrzynarkę i mogłam zrealizować to co podpatrzyłam w jakimś czasopiśmie (chyba Hafty polskie) Miałam wysuszone gałęzie brzozy, więc to są moje pierwsze zabawy z wyrzynarką . Palce jeszcze mam wszystkie. Trochę skosy ni nie wyszły, bo to raczej powinno się zrobić na jakieś pile, a nie taką słabo umięśnioną ręką :) ale mam  Mikołaje :) , które naradzają się co by tu w tym roku przynieść czy przysłowiowe rózgi czy prezent może jakiś ;)

Pozdrawiam razem z Mikołajami