Prezentuję dziś misiaczka, którego zaczęłam jakiś czas temu ( to jest chyba moja przypadłość - zaczynać :)
Więc oto maciupeńki miś...
...taki trochę smutny wyszedł...
Pobawiłam się troszeczkę w filcowanie, ponieważ czekam z uczniami na przesyłkę z wełenkami od Pracowni Za Piecem. Niby już coś robiłam wcześniej, np broszkę, korale...ale jak pokaże im coś bliższego sercu, to z większym zapałem będą pracowali :) mam nadzieję ;)
Tę jasną wełenkę mam dzięki jednej pani, która przyniosła nam wełnę z hodowanej przez siebie owcy.
Ja tę wełnę wyprałam i którejś pięknej soboty pobawiłam się w gręplarnię ręczną :) Muszę powiedzieć - uczy cierpliwości :) Fakt, wełna była nie pierwszej jakości. Zbyt późno wpadłam na ten pomysł. Za rok spróbuję kupić taką pierwszego gatunku. Pamiętam z dzieciństwa jak wyglądała wełna :) ta jej nie przypominała :) i może pobawię się w farbowanie...zobaczymy.
A teraz przedstawię drób krzyżykowy - to też zrobione w ramach zachęty młodzieży :) coby się nie zrażała patrząc na schemat :)
Zdjęcie trochę niewyraźne, ale chciałam dzisiaj napisać posta, a słoneczko już uciekło.
Trochę mi brakuje kurczakowych wzorów... może ktoś podrzuci internetowe namiary na łatwe wzorki, bo ja niekoniecznie znalazłam.
I na koniec też drobiowo, ale to już nie moja praca. Dostałam tę kurkę od
Kasi z Różności dla przyjemności, ponieważ wyraziłam chęć posiadania co prawda Bronki, ale wisielec też jest fajny :) Dziękuję Kasiu!
Obiecałam, że powiększę kurnik, ale kurka poleciała do mojej mamy - tam jej chyba będzie lepiej :) Wiejskie klimaty poczuła :)
Wszystkim zaglądającym tutaj życzę zdrowia i uśmiechu :)
Agnieszka