Ten post jest odpowiedzią na candy u Romy
...to jest jak dla mnie bardzo trudne pytanie...czy ja w ogóle pamiętam kiedy byłam naprawdę szczęśliwa? bywam szczęśliwa, ale tak naprawdę...to nie wiem...miewam małe chwile szczęścia, jak coś mi się udaje, jak coś zrobię i mi wyjdzie, kiedyś raz nawet byłam szczęśliwa tańcząc tango z facetem, który to tango potrafił naprawdę tańczyć i powiedział mi komplement, że bardzo dobrze tańczę, choć ja nigdy tanga na żadnych kursach się nie uczyłam...szczęście nie jest materialne...szczęście jest ulotne...trwa krótko...
teraz przypomniała mi się wielka radość i uczucie szczęścia, tak że mogłabym fruwać...
po odbytej spowiedzi w dzieciństwie, to było naprawdę metafizyczne...
czyli wtedy, kiedy mam czystą duszę, jestem na dodatek zdrowa, robię coś twórczego
i czuję sympatię innych (choćby).
pomyślałam, że mamy nowy miesiąc ...to może i nowa zabawa ...zapraszam do "10" czyli to co lubię w dziesięciu odsłonach :) szczegóły u mnie ...pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale jeszcze nie znajduję czasu, ale obiecuję,że wpiszę odpowiedzi. Dziękuję za zaproszenie :)
OdpowiedzUsuń