A co tam można było znaleźć? Kolorowe wiatraczki, piłeczki na gumce wypchane trocinami, ptaszki i motyle na kółkach machające skrzydłami, korkowce, pukawki, lusterka z Presleyem dziewczynom, a chłopcom z Merlin M. lub innymi gwiazdami, kapelusze słomkowe, biżuteria - ach jakie to było błyszczące! Wata cukrowa, lizaki przeróżne, lody wyjmowane z przenośnych lodówek z lodem w środku :) i wiele, wiele innych wspaniałości :) Dlaczego to tak cieszyło dzieciarnię? wydaje mi się dlatego, zenie mieliśmy dostępu na co dzień do takich kramów. Czekało się na sezon letni, żeby pojechać do rodziny, albo mieliśmy te atrakcje w swojej parafii :) Teraz jeśli chodzi o asortyment, to króluje tzw. chińszczyzna
i straganów coraz mniej i dzieci rozkapryszone...i my coraz starsi...
Choć w zmienionej formie, to niektóre zabawki przetrwały.
...i jeszcze to :) Kolorowe jarmarki
w wersji Laskowskiego po latach...
Pozdrawiam,
Agnieszka
Dziękuję za udział w Candy;)
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia :) przypominaja dawne jarmarki i odpusty :)
OdpowiedzUsuńCzy kiedyś znów powróci różnorodność zamiast takiej samej chińszczyzny wszędzie?... Tym cenniejsze są rękodzielnicze blogi :)
Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńPo troszeczkę faktycznie wraca rękodzieło przy okazji różnorodnych imprez plenerowych, ale większość jeszcze tego nie docenia.